kafelek do wpisu Planowanie, czyli nie taki diabeł straszny, jak go malują, Szkoła Rękodzieła za Miastem
Wskazówki ułatwiające prowadzenie firmy

Planowanie – nie taki diabeł straszny jak go malują

Poprzedniego roku (mówię o 2022) postanowiłam wziąć się z kopyta za Szkołę Rękodzieła. Ona sobie już niby była, już niby coś się na niej pojawiało, ale były to jakieś smętne szczątki tego, jak sobie zakładałam, że będzie, kiedy w ogóle urodziła się o niej w mojej głowie myśl.

No i przyszedł taki moment, że postanowiłam zacząć walczyć o swoje marzenia 🙂 ale zdecydowanie zabrakło mi planu.

Jeśli śledziła/eś moje zmagania (tak, to były zmagania) na bierząco, to wiesz, że były to raczej zrywy a nie przemyślany plan.

Bo ja z planowaniem miałam mooocno na pieńku. Myślę, że to się brało trochę z tego, że chciałam być perfekcyjna, ale nie miałam pomysłów.
A skoro nie miałam pomysłów, to nie mogłam perfekcyjnie zaplanować działań. i tak w kółko Macieju.

Na szczęście spostrzegłam ten problem i tak naprawdę dopiero niedawno postanowiłam spisać to, co chciałabym przekazać innym.

No i szczerze mówiąc to też mnie przerosło, bo jak zobaczyłam ile tego jest, to wpadłam w panikę od czego zacząć, żeby było najlepiej.

Na szczęście

przyszedł koniec roku…

Ja wiem, że to nie powinno mieć nic wspólnego z planowaniem, ale zrobiło się psychicznie jakoś tak łatwiej, więc postanowiłam schować perfekcjonizm do kieszeni i zrobić sobie plan.

Kupiłam sobie kalendarz i jeśli chcesz korzystać z moich wskazówek i podpowiedzi, to Tobie też to polecam, bo na papierze jakoś tak łatwiej i

korzystając ze strony, na której widoczne są wszystkie miesiące zaczęłam od wpisania dat mojego urlopu.
Następnie warto jest zaznaczyć wszelkie ważne daty, które będą wymagały od Ciebie oderwania się od pracy – śluby, komunie czy inne.
Zaznaczyłam sobie również (prowadzę dwie firmy) czas, który jest moim pikiem sprzedażowym i muszę całą parę dać w gwizdek produkcji i wysyłki.
I na tak rozpoczęte planowanie zaczęłam wpisywać wszystkie pomysły, które, jak wiesz, miałam przygotowane i wypisane już wcześniej.

Jasnym jest, że w tej sytuacji nie wpisałam wszystkiego na styczeń, tylko rozciągnęłam na cały rok, a dzięki temu, wrażenie przytłoczenia cudownie zniknęło.

Porządkując te wszystkie pomysły, równocześnie miałam świadomość, które z kolei miesiące są bardziej sezonem ogórkowym, i to właśnie w nie powkładałam swoją naukę, dopieszczanie brandingu i te wszystkie rzeczy, które mogą poczekać ale trzeba je zrobić.

Moje pierwsze półrocze

Kiedy już miałam pierwszy zarys wszystkich prac

przeszłam do planowania stałych, regularnych aktywności i wpisywania je w konkretne dni już w części właściwej kalendarza. Co mam na myśli? Otóż zaplanowałam dzień na lajwy. W przypadku Szkoły jest to wtorek o 12.00. Trzeba się do nich przygotować, więc czas na przygotowanie również uwzględniłam i od razu w każdy wtorek całego roku wpisałam tę pozycję.
Przyjęłam również za stałą rzecz publikowanie wpisów blogowych, newsletterów, czy wpisów na media społecznościowe. Na to przeznaczyłam poniedziałki. I oczywiście wpisałam to w kalendarz. Dziś jest właśnie pierwszy poniedziałek stycznia, godzina 17.33 a ja ogarniam kolejny wpis na ten tydzień.
Zaznaczyłam sobie od razu wszystkie dni (jeden w każdym miesiącu), w których muszę wysłać dokumentację księgowej. Dzięki temu nic innego na ten czas nie zaplanuję i się nie spóźnię.
Takim jednym dniem w każdym miesiącu jest też dla mnie ostatnia środa, gdzie mam zamiar sprawdzić, czy wszystkie zadania zostały odhaczone oraz zaplanowanie zadań na miesiąc/kwartał/rok (w zależności od miesiąca) naprzód.

Do takich stałych zaliczają się też Twoje codzienne obowiązki. Ja mam już dorosłe dzieci, których nie muszę wozić na zajęcia, czy do szkoły – Ty powinnaś to wszystko mieć w kalendarzu zapisane. Także spotkania ze znajomymi. Mnie tak ciężko było się spotkać z przyjaciółką, bo ciągle coś wypadało, że wzięłyśmy się na sposób i zaznaczyłyśmy (jeszcze w zeszłym roku) w kalendarzach, że każdy pierwszy poniedziałek miesiąca jest nasz. I zobacz – dzięki temu, kiedy widzę w kalendarzu, że kolejny poniedziałek, to jest właśnie ten, to staram się napisać nieco więcej w poniedziałek wcześniejszy, żeby mieć spokojną głowę i nie gonić w nerwach z robotą.

Tak. Wypisanie wszystkich stałych jest bardzo ważne. No i teraz w miejsca które pozostały zaczynasz wpisywać zadania ruchome. Na przykład realizację zamówień, pisanie ebooka, nagrywanie kursów, swoją naukę, zaplanowanie nowych kolekcji, robienie zdjęć i tak dalej, i tak dalej, i w tym momencie korzystasz sobie z rozpisanych na miesiące planów.

Ja tutaj działam już raczej tygodniowo. Wiem, co chciałabym w danym miesiącu zrealizować, ale życie często pisze nam różne scenariusze i nie zawsze nasze plany zrealizujemy na 100%., Rzekłabym, że raczej w każdym tygodniu nam się w jakimś stopniu noga powinie. I nie należy się tym przejmować, tylko przy planowaniu kolejnego tygodnia na spokojnie przepisać to, z czym się nie wyrobiliśmy.

Problem zaczyna się robić przy miesięcznym podsumowaniu, kiedy stwierdzisz, że nie zrealizowałaś niczego. Wtedy należy się zastanowić, co jest tego przyczyną i czy możesz ją zlikwidować, albo co powinnaś w takim razie w swoich planach zmienić.

Ale tak właśnie pokrótce to wygląda. Wiem, że może się to wydawać mnóstwem roboty, też tak zawsze myślałam, dopóki nie poznałam takiego sposobu. Już samo zastanawianie się nad swoimi pomysłami było super.
Ważne dla mojej psychiki było też to, że mam przed sobą cały rok a dwa zadania na cały miesiąc są zdecydowanie do ogarnięcia.
Widzę też teraz ile tak naprawdę mam czasu i nie pakuję sobie na każdy dzień niekończącej się listy, a tylko tyle, ile wydaje mi się, że ogarnę. A nawet trochę mniej. Bo wolę czasem wcześniej skończyć albo wziąć coś z następnego dnia i już sobie zacząć, niż dzień w dzień nie kończyć, frustrować się i przepisywać. Zresztą w tym cyrklowaniu czasowym też dochodzi się do wprawy.

Dodam jeszcze coś, o czym nie wspomniałam a powinnam na początku – jest to moja praca, więc nie pozwalam sobie na stwierdzenia „nie chce mi się”. Kiedy nie pracuję, nie mam szans na zarobek. Dlatego też podjęłam decyzję, że moje 8 godzin pracy to 11.00-19.00. Może kiedyś, kiedy będę mogła więcej prac delegować będę pracować krócej, na razie jednak takiej możliwości nie ma. Dlaczego od 11? Bo rano jest dal mnie priorytetem wyspanie się i długi spacer z psem, który musi się wybiegać. Są to minimum dwie godziny, ale wtedy na przykład nagrywam dla Was poranną relację, albo słucham podcastów, czy też po prostu układam sobie dzień. Albo myślę o niebieskich migdałach ;).

Dzięki takiemu planowaniu nie rzucam się na rozpoczynanie kilku rzeczy na raz, nie mam też do siebie pretensji, że mogłam zrobić więcej, bo wiem, że nie mogłam. I bardzo Tobie też polecam ten system. Zobaczysz, jak dobrze mieć porządek w pracy i przejrzystość na co dzień.

Jeśli potrzebujesz jeszcze jakiś wskazówek czy podpowiedzi – pisz do mnie, na pewno odpowiem. Albo tu w komentarzu albo na mediach społecznościowych, albo na maila mania@szkolarekodzielazamiastem.pl

Trzymam za Twoje plany kciuki i życzę owocnego całego roku.

Mania #szefowawłóczek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *